- As, trzymasz się jakoś? - spytałam, gdy odeszłyśmy kawałek od dorosłych. Dziewczyna jednak nic nie mówiła, była zupełnie nieobecna i ciężko oddychała. Nie dziwiło mnie to, jej reakcja była jak najbardziej na miejscu. W końcu jako dziecko była bita i naturalne jest, że to na nią wpływa. Nigdy bym nie pomyślała, że pan Ingerman może być taki arogancki i agresywny - potrzebujesz czegoś? - spytałam, gdy dotarłyśmy do pokoju
- spokoju - odezwała się cicho i położyła się na łóżku.
- nie chcesz o tym porozmawiać? - zasugerowałam
- masz prawo do własnego zdania. Nie słuchaj ich - powiedziała to wyrażając chęć pocieszenia, mimo że była bardzo smutna - ciesz się, że nie mieszkasz z rodzicami. Z tego są same problemy
- co masz na myśli?
- nie widzisz jak dużo problemów narobił ojciec Śledzika
- a mama Czkawki? Ona ci pomaga. Czkawka ją kocha
- wiem, ona jego też
- i to też jest problem
- mówię tylko, że nie masz czego żałować
- ja to bym jednak chciała zobaczyć jak to jest, ale nie będzie mi dane. Nikt nigdy mnie nie chciał
- bo nie jesteś dzieckiem bez przeszłości, dorośli tego nie lubią
- jak to?
- to oczywiste, wolą adoptować dzieciaki bezproblemów, bez bagażu doświadczeń, bez prawdziwej rodziny
- moja prawdziwa rodzina nie może mnie wychowywać
- wiem, ale to nie zmienia faktu, że nie jesteś najlepszym kandydatem, to zawsze byłyby problematyczne święta i rozmowy o tym kiedy chcesz kogoś odwiedzić
- nie rozmawiajmy o tym
- nie odwiedzasz ich?
- niezbyt często. Dlaczego uważasz, że nikt ci nie uwierzy, jesteś naprawdę mądrą dziewczyną
- nie chodzi o inteligencje, jestem dzieciakiem z Pauperi
- i to wszystko przekreśla? Pochodzisz stamtąd?
- nie, ale tam mieszkam
- naprawdę nie?
- zapytałaś więc nie wiedziałaś, dlaczego dziwi cię odpowiedź?
- nie wiem, myślałam, że zawsze tam mieszkaliście
- pożar nie był na Pauperi
- racja, przepraszam. Mówię o tym, że nie powinno się mieć uprzedzeń, a sama cię osądziłam
- nic nie szkodzi, czasami trudno połączyć wszystkie fakty
- twoi rodzice długo tam mieszkali?
- zamieszkali tam zaraz po tym jak się pobrali
- czyli?
- czyli długo, nawet bardzo długo
- tu jesteście - Czkawka zajrzał do pokoju - mogę wejść?
- jasne - odpowiedziałam, ale chłopak słusznie poczekał aż jego przyjaciółka kiwnie twierdząco głową
- mama mi powiedziała, co zaszło na zewnątrz, jak się z tym czujesz? - zadał bardzo otwarte pytanie
- nie boli - odpowiedziała, wtedy zrozumiałam, że ukrywa emocje
- to nie jest odpowiedź - chłopak mnie zaskoczył
- nie wiem, tak samo gównianie jak za każdym razem - próbowała żartować - pan Ingerman po prostu dał mi do zrozumienia, że w jego oczach jestem nic niewarta
- oberwałaś przeze mnie - wtrąciłam - przepraszam
- nie przez ciebie, gdybym cię posłuchała, pewnie w ogóle do niczego by nie doszło
- nie ma sensu gdybać. Jest za to sens powiedzieć ci, że to co zrobiłaś było bardzo odważne
- ale bardzo głupie
- kiedyś zrozumie, że chciałaś mu pomóc i że był idiotą, że nie posłuchał. Nawet szybciej niż myślisz
- jak to?
- już zaczyna być widać siniaka - Astrid pogodnie się uśmiechnęła, miała piękny uśmiech
- co zrobimy z tym projektem? - nikt nie spodziewał się takiego pytania w takim momencie
- jutro wyjaśnię polonistce jaka jest sytuacja i zobaczymy co powie
- nie chciałam, żeby tak wyszło, naprawdę
- przepraszasz mnie? - Czkawka był zdezorganizowany
- nie powinnam była wdawać się w dyskusję
- wtedy uznałby, że można się na tobie wyżyć - zasugerowałam
- to byłoby lepsze. Jesteście przyjaciółmi, potrzebujecie siebie nawzajem
- byliśmy przyjaciółmi As
- wiesz, że to nieprawda, nie przestanie ci na nim zależeć
- przynajmniej spróbuję
Perspektywa Astrid
- Heathera zostaniesz na noc? - mama Czkawki weszła do pokoju zadając pytanie
- nie, zaraz będę się zbierać
- najpierw kolacja - stwierdziła kobieta - przepraszam Astrid
- za co? - byłam zaskoczona
- za to, że od razu uznałam, że to ty. Wybacz mi, proszę
- powinnam pani podziękować, a nie wybaczać
- nie powinnam była rzucać oskarżeń w twoją stronę
- po tym co zrobiłam ma pani pełne prawo
- już o tym zapomniałam
- to niedobrze, że tak dobrze pani kłamie
- Astrid, nic się nie stało
- przepraszam, wtedy nie przeprosiłam
- uznajmy, że jesteśmy kwita - uśmiechnęła się promiennie, a Heathera była mocno zdezerterowana, w końcu jako jedna nie wiedziała o czym mowa - chodźcie, zrobiłam naleśniki - zeszliśmy na dół i usiedliśmy przy stole
- co teraz będzie? - spytałam
- mówiłem, że w szkole wszystko załatwię - zapewnił mnie jeszcze raz Czkawka
- tak, ale nie o to pytam - spojrzałam na kobietę
- nie jesteś niczemu winna, jeśli chcesz możemy wnieść oskarżenie o pobicie
- co? Nie absolutnie, pytałam o Czkawkę
- wszystko będzie dobrze, dogadałam się z jego rodzicami, ta sprawa jest zamknięta. Smacznego Astrid - kobieta spojrzała wymownie na mój pusty talerz. Nałożyłam sobie jednego naleśnika i zaczęłam konsumpcje
- z dżemem są lepsze - zasugerowała Heather
- wiem, ale to wciąż truskawki
- racja, poczekaj - chłopak wstał od stołu
- Czkawka, przestań nic nie przynoś - zareagowałam, ale i tak nie posłuchał
- jesteś uczulona?
- na truskawki dość mocno, dlatego może lepiej nie ryzykować
- dobrze, że mówisz. Postaram się zapamiętać. Na coś jeszcze masz alergie?
- silną to już tylko na pszczoły, ale ich nie ma w pokarmie - zażartowałam
- a niesilną?
- od takiej nic mi nie będzie - syn kobiety wrócił z jeszcze dwoma słoikami dżemu o innych smakach
- wybieraj
- przestań, nie ma sensu otwierać
- jest, ten i tak już się kończy. Heathera, który?
- to może brzoskwinia
- proszę bardzo - zjedliśmy kolację ze smakiem i poszliśmy jeszcze do salonu, żeby pograć w karty i trochę pogadać, zanim opiekunka przyjedzie po Heathere
- macie matmę na jutro? - zapytała kruczoczarna
- tak, proste to było w miarę
- proste? - zapytał Czkawka ze zdziwieniem
- matma idzie mi nieźle. Pytałaś, bo cie nie wyszło, czy nie masz?
- nie mam bo nie wyszło
- poczekaj - poszłam do pokoju gościnnego, w którym śpię i wzięłam odpowiedni zeszyt. Gdy schodziłam po schodach byłam zmuszona użyć barierki, bo zaczął mi dokuczać ból w kolanie, mam nadzieję, że tylko chwilowy i zaraz przestanie. Podałam dziewczynie zeszyt - przepisz, a jutro na przerwie ci wyjaśnię
- dzięki. To trochę dziwne, że umiesz matmę, a nie idą ci o wiele prostsze przedmioty
- na matmie trzeba liczyć, a nie się wysławiać, czy pisać prace, myślę, że to może być ten problem
- nie sądzę, piszesz całkiem nieźle
- okej no to po prostu mam kiepską gadkę
- nieprawda - chłopak był uparty - po prostu wcale nie jesteś kiepska
- dziwne stwierdzenie patrząc na to że może być mi ciężko zdać
- poradzisz sobie, wszystko się ustatkuje i zaczniesz sobie radzić - pocieszyła mnie dziewczyna
- nie zawalmy tego projektu i będzie w porządku
- damy radę - zadzwonił dzwonek do drzwi. Gospodyni otworzyła, a nam ukazała się pani Danusia
- dzień dobry, ciociu - Heathera zaczęła się zbierać
- wiem, że stosowanie ograniczonego zaufania jest sensowne, ale następnym razem mogę odwieźć pani podopieczną
- dziękuję i tak wracałam do domu, miałam po drodze
- może da się pani zaprosić na herbatę
- bardzo chętnie, ale innym razem, jest dość późno, a mam jeszcze kilka rozmów z dzieciakami
- oczywiście
- dzień dobry Astrid - trochę się zawstydziłam, ale kobieta była miła, więc powinnam zachować się tak samo
- dzień dobry, właściwie dobry wieczór
- znacie się? - mama Czkawki nie była wtajemniczona
- tak, Astrid była moją wychowanką
- to wie pani, że Heathera trafiła w dobre towarzystwo i ma doskonałą grupę na projekt - pani Danusia uśmiechnęła się życzliwie
- a nie miało być was czworo?
- wyjaśnię ci po drodze. Do jutra - odpowiedziała jej Heathera
- do widzenia - odpowiedzieliśmy chórem i poszliśmy spać, to był ciężki dzień i choć z przygodami, to wieczór był naprawdę cudowny. Chciałabym, żeby częściej było tak miło i spokojnie.
Nareszcie! Rozdział jak zwykle cudowny. Już nie mogę się doczekać następnego😍
OdpowiedzUsuńHej, czy pojawią się jeszcze rozdziały?
OdpowiedzUsuń