Archiwum bloga

sobota, 13 kwietnia 2019

Rozdział CI

Perspektywa Astrid
Schowałam się w jednym o tej porze otwartym budynku, czyli na bazarku. Napisałam do Diego wiadomość i puściłam sygnał by go obudzić. Nie zważałam na skomplikowaną sytuację między nami, wiadomo pogodziliśmy się, ale jeszcze nie jest łatwo. Próbowałam zachowywać się normalnie, ale z racji tego że byłam zdenerwowana wcale nie szło mi to tak dobrze jak zazwyczaj. Co chwilę się o kogoś obijałam, albo strącałam coś z lady.
- przepraszam, nie chciałam. Pozbieram to 
- a może tak za to zapłacisz?
- towar nie jest uszkodzony, naprawdę mi przykro, nie chciałam - poukładałam wszystko wręcz idealnie, w końcu mam wprawę, w supermarkecie pracuje już bardzo długo. Skręciłam w jakąś boczną alejkę. Wyszłam tylnym wyjściem. Ktoś zamknął mi buzię wielką łapą, szarpnął za ramię i pociągnął w nieznanym mi kierunku. Próbowałam się wyrwać, ale napastnik przyłożył mi pistolet do skroni. 
- mam ją szefie - podniosłam głowę, by zorientować się w sytuacji 
- dobrze zrobimy przedstawienie. Do samochodu z nią - tego się nie spodziewałam to nie taki zwykły szef, to przywódca przeciwnego klanu. Nie powiem nie byli delikatni, ale nie to było najgorsze. Wieźli mnie gdzieś, a ja nie wiedziałam dokąd. Mężczyzna wielki jak szafa zacisnął mi sznurek na nadgarstkach, tak że stare rany znów się otworzyły i zaczęła lecieć mi krew. Wepchnął mi jakąś szmatę w usta. Na moje szczęście nie jechaliśmy jakoś bardzo długo, więc nie wywieźli mnie zbyt daleko.
- wysiadaj - wykonałam polecenie. Szef strzelił w niebo. Byliśmy pod starą bazą, tylko dlaczego. Zadzwonił mój telefon. Goryl spojrzał na wyświetlacz, niestety nie był to Diego, ale Czkawka, odebrał. 
- witam pana - facet śmiał się szyderczo
- czy jest gdzieś z panem Astrid? 
- jasne że jest, chcesz ją zobaczyć?
- nie rozmawiaj z nim! - krzyknęłam i dostałam po twarzy 
- przyjedź, może jeszcze będzie żywa 
- co? Jak to? Co się dzieje? Mogę porozmawiać z Astrid?
- powiesz, że ma tu przyjechać albo rozstrzele ci łeb 
- Gerald, spokój tam. Jest nam potrzebna 
- ale zabawić się chyba mogę
- a proszę, ale ma być żywa
- no, to przywołaj tu chłoptasia - podstawił telefon pod moje usta - no mów 
- Czkawka słuchaj mnie uważnie 
- Astrid nareszcie, gdzie ty jesteś? Wszyscy cię szukają 
- nieważne, wszystko ze mną w porządku, ale słuchaj mnie, słyszysz?
- już dobrze mów
- pod żadnym pozorem nie wolno ci tu przyjechać rozumiesz, ani tobie ani nikomu - ostatnie słowa wypowiadałam już po solidnym uderzeniu w brzuch - niech nikt mnie nie szuka - krzyczałam ostatkami sił
- wysyłam ci lokalizacje - na tym zakończyła się rozmowa. Po chwili dostałam jakimś kijem w plecy i upadłam na ziemię. Po następnym uderzeniu straciłam przytomność.

Perspektywa Czkawki 
- mamo Astrid się odezwała 
- jak to?
- to znaczy odebrał jakiś facet ale dał mi ją do telefonu
- gdzie ona jest? 
- dostałem lokalizacje, ale Astrid powiedziała 
- gdzie mam jechać? 
- powiedziała że mamy jej nie szukać
- nie obchodzi mnie to, wybacz synu
- a jak ci powiem że ją porwali
- co?
- w głosie As wyczułem strach. Podczas rozmowy najprawdopodobniej dostała w brzuch
- w takim razie zawiadomimy policję

Perspektywa Alicji 
- wiemy gdzie jest As, kochanie - powiedział niezbyt uszczęśliwiony mąż
- to cudownie - mnie cieszyła ta wiadomość
- została porwana
- słucham?
- jest zakładnikiem i niestety komendant nie ma zamiaru jej ochraniać 
- nie rozumiem
- jeżeli wymagania będą za duże to ją rozstrzelają 
- że co? 
- spokojnie 
- jak mam być spokojna? 
- nie wiadomo czy do tego dojdzie 
- czy ty siebie słyszysz? - ucałował mnie w skroń 
- zrobię wszystko co się będzie dało żeby jej pomóc, obiecuję

Perspektywa Czkawki 
Zadzwonił mój telefon, to Śledzik 
- cześć - miałem mimowolnie przygnębiony głos
- włącz na czwórkę 
- co?
- telewizor. Jakaś gruba akcja 
- Śledzik nie mam ochoty na film 
- no ja nie wiem Czkawka czy to jest film. Astrid chyba nie gra w żadnym filmie - pobiegłem odpalić odbiornik 
- synu czy to naprawdę czas na telewizję? 
- to ważne - odpowiedziałem a potem pożegnałem się z przyjacielem - później pogadamy - włączyłem odpowiedni kanał i ujrzałem transmisje na żywo z As w roli głównej - mamo chodź tu 
- już idę co takiego jest tak ważne podczas poszukiwań młodej dziewczyny, o matko - moja rodzicielka usiadła z wrażenia - przecież...
- przedstawiają żądania - chciałem trochę uspokoić mamę, ale oboje zostaliśmy zupełnie załamani po przeczytaniu komunikatu "Policja nie ma zamiaru iść na kompromisy. Pierwszy raz od ponad 100 lat zginie zakładnik. Tożsamość nieujawniona, dziewczyna oskarżona o napady, rozboje i zabójstwo. Uspokajamy nie zginie niewinny człowiek." - mamo? - siedzieliśmy tak wpatrzeni w siebie w w telewizor dobre 10 minut. Nagle mama wstała wyciągnęła telefon i do kogoś zadzwoniła. Ja nie byłem w stanie się ruszyć, cały czas patrzyłem tylko na As i gościa, który celował bronią w jej skroń.

2 komentarze:

  1. To jest cudowne ale pisz częściej jeżeli możesz, bo już nie mogę się doczekać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli przeczytałeś 13 maja to masz farcika jeśli często wchodzisz, bo jest już właśnie nowy rozdział. Bardzo bym chciała pisać częściej, ale naprawdę teraz o to trudno, mnóstwo zadań i próbne matury, jest co robić, ale będę się bardzo starać wrócić do tego trybu jednego rozdziału na tydzień.
      Ps
      Miło wiedzieć, że jeszcze ktoś to czyta 🙂 oraz że pojawił się nowy komentujący.

      Usuń

Komentujcie śmiało, odpisuję zawsze i na wszystko. Jestem otwarta na wszystkie propozycje, które mogą pomóc poprawić, rozwinąć i ulepszyć to opowiadanie.

Translate