Archiwum bloga

wtorek, 14 maja 2019

Rozdział CII

Perspektywa Astrid
To niemożliwe, że jedyna opcja to policja. Musi być inne wyjście. Zaczęłam szukać wzrokiem czegoś przydatnego w danej sytuacji. Na dachu znalazłam odpowiedź, czyli jednak jestem coś warta. Szybko ustaliłam pozycje wszystkich sprzymierzeńców. Byłam pewna, że za mną także stoi jedna osoba, bo nie było opcji, że nikt nie zestrzeli wrogiego generała. Mi zostawili jednego do otsrzału, zastanawiałam się dlaczego, przecież nie miałam broni. Oprzytomniałam bo zaczęli coś do mnie mówić
- zostaniesz naszą maszyną do zabijania - wręczył mi dwa pistolety, czyli dlatego czekali, ale po co ten drugi - strzelaj w niebieskich - trzymał nabitą broń przy mojej skroni, więc nie miałam wyjścia i umiejętnie postrzeliłam dwóch policjantów, o dziwo nie ruszyli z odsieczą - rusz się - zauważyłam kamerę, czyli to mój drugi cel. Szef wrogiej bandy przełożył pistolet ze skroni na prawe ramię, uśmiechnęłam się pod nosem - no strzelaj idiotko
- żebyś wiedział, że strzelę - spojrzałam w oczy sprzymierzeńca mimo że stał bardzo daleko potrafiliśmy odszukać się wzrokiem. Skinął głową, to pewnie znak. - wiem że nie masz serca, ale wypadałoby wiedzieć po której jest stronie - oddałam dwa bardzo celne strzały
Perspektywa Czkawki
Mama wróciła do salonu, miała łzy w oczach, chciałem zapytać co się stało, ale nagle padły strzały, nie wiedzieliśmy co się dzieje bo pierwszy oddała moja przyjaciółka celując prosto w kamerę. Alarmy samochodów zagłuszały krzyki. Moja mama zemdlała, rzuciłem się żeby ją ocucić, całe szczęście oddychała, ale nie mogłem jej obudzić. Zadzwoniłem na pogotowie.
Perspektywa Astrid
Po salwach strzałów osunęłam się na ziemię. Ktoś podbiegł do mnie i poddźwignął mnie. Nie wiedziałam kto to był, bo kompletnie nic nie widziałam. Świadomość tego co się dzieje odzyskałam po dość długim czasie. Siedzieli przy mnie wszyscy sprzymierzeńcy wliczając także mojego generała i Darskiego
- jesteś strasznie dzielna młoda, ale czeka cię jeszcze wyjęcie kul - szef był spokojny, ale jakiś inny, mogłam tylko przypuszczać ale wyglądał na podłamanego całą sytuacją
- ile spałam?
- spokojnie, niedługo, parę godzin
- jak się czujesz? - zapytał
- dobrze, da radę zaraz wyjąć te kule? Poszłabym do domu
- ty to tak zawsze co?
- dacie radę to załatwić?
- zaraz zabiorą cię do szpitala, spokojnie
- do jakiego szpitala? Żeby znowu nie chcieli mnie wypuścić? Wyjmijcie to po prostu
- nie mamy odpowiednich narzędzi
- to weźcie nieodpowiednie
- Astrid, dziecko może wdać się zakażenie
- i co z tego? Poza tym z całym szacunkiem generale ale nie tak się umawialiśmy
- młoda przestań, dobrze wiesz, że każdy z tu obecnych wie co zrobiłaś i z całą pewnością cię szanują, ale też wszyscy są świadomi jak mocno oberwałaś
- gryzie się pan, bo to pan strzelał, ale ja nie żywię urazy i nigdy nie będę jeśli teraz postąpi pan jak człowiek. Ja nie chcę iść do szpitala i pan dobrze wie dlaczego
- przykro mi ale nie mogę się na to zgodzić
- myśli pan że nie ucieknę, nie bez powodu zostałam biegaczem ekipy
- Astrid nie w tym stanie, a poza tym jest jeszcze mnóstwo innych środków żeby kogoś zatrzymać
- to co zabije mnie pan
- dziecko musisz iść do szpitala i chcesz bo pani Valka tam jest
- jak to tam jest? Co się stało? - z trudem zaczęłam się podnosić
- leż bo wbijesz je głębiej. Nie wiem co jej jest. Wiedziałem że jest ważna ale żeby aż tak, zaskakujesz mnie
- nie denerwuj mnie
- Astrid nie zapomniaj do kogo mówisz
- po prostu chce skorzystać ze swoich praw
- As to będzie bolało
- i co z tego i tak jestem na mocnych prochach
- dobra połóż się
- generale nam nie wolno
- nie widzę innego wyjścia - muszę przyznać że strasznie mnie bolało, ale nie mogłam jechać do szpitala jako pacjent, po prostu nie.
Perspektywa Czkawki
Siedziałem na krześle obok śpiącej rodzicielki. Lekarze mówią że niedługo dojdzie do siebie i kazali mi się nie martwić. Ktoś zapukał do drzwi i delikatnie je otworzył. Do środka weszła moja przyjaciółka, byłem w totalnym szoku, bo przecież wszyscy myśleli że zginęła. Poderwałem się do pozycji stojącej
- cześć, jak mama? - stałem w bezruchu i milczeniu dłuższą chwilę - Czkawka? - oprzytomniałem
- dobrze, dużo śpi, ale lekarze mówią że wszystko będzie w porządku
- a co się stało?
- mama straciła przytomność
- i mówisz o tym tak spokojnie?
- bo już wszystko dobrze
- dobrze? - wyglądała na spanikowaną
- tak As - chciałem złapać ją za ramiona i popatrzeć w oczy ale dopiero teraz zauważyłem że dziewczyna ma usztywnioną całą prawą rękę, więc przyłożyłem dłoń do jej policzka i skierowałem jej twarz na siebie - wszystko jest już dobrze - mówiłem bardzo spokojnie i bardzo powoli - usiądź
- nie chcę, wpadłam tylko na chwilę
- nie zostaniesz?
- czekają na mnie - wskazała dłonią na drzwi
- kto?
- generał i raszta
- generał Hortson?
- kto?
- policjanci dzwonili do niego podczas poszukiwań
- żartujesz?
- nie, dlaczego?
- Hortson mnie porwał i celował do mnie z broni
- Astrid
- on chciał mnie zabić! Dlaczego ktoś do niego zadzwonił?! - dziewczyna się zdenerwowała i nie była w stanie poradzić sobie z emocjami
- As spokojnie, już jesteś bezpieczna
- wcale nie
- jesteś - przytuliłem ją i co nieco dziwne w ogóle nie protestowała
- muszę iść
- zostań. Nie masz pojęcia jak bardzo moja mama to przeżyła
- a właśnie, co teraz z tobą?
- jak to?
- no formalnie nie bardzo możesz być sam
- dziadek mieszka naprzeciwko, przyjdzie żebym nie był sam.
- to dobrze
- i ty też mam nadzieję przyjdziesz
- ja to już chyba mam nocleg
- nie rozumiem
- ścigają mnie
- będziesz się ukrywać - uśmiechnęła się niemrawo
- nie wiem, ale chyba powinnam. Teraz już prawdopodobnie czeka mnie ośrodek wychowawczy
- będzie dobrze, jak ramię?
- co? - wskazałem dłonią na unieruchomioną kończynę - a to, w porządku. Właściwie prawie nie boli. Jak będę systematycznie zmieniać opatrunki to powinno się ładnie goić, mogłoby tak bez blizn choć raz - zmieszała się, chyba nie chciała powiedzieć tego na głos, a na pewno nie mi
- dużo masz blizn, co?
- co poradzić
- nic i tak jesteś bardzo ładna
- co?
- jesteś piękną kobietą Astrid - wtrąciła się moja mama, zaraz mama, obudziła się. Przybliżyłem się do niej szybko i przytuliłem mocno
- polemizowałabym, ale nie w tych okolicznościach. Jak pani się czuje?
- o to samo mogłabym zapytać
- ale mimo że to dziecinne byłam pierwsza
- dobrze, to odpowiedź. A żeby was nie denerwować to naprawdę w porządku. Oczywiście trzeba poczekać na opinię lekarza, ale ja czuję się zupełnie normalnie
- to dobrze mamo, wystraszyłaś mnie
- już nie ma się czego bać. To teraz ty mała?
- ja także czuję się normalnie, trochę boli mnie bark, ale tak poza tym to jest w porządku.
- to bardzo miło że przyszłaś, wiesz?
- właściwie to przyszłam żeby przeprosić
- za co?
- wiem że to mało, ale ja naprawdę nie wiem co w takiej sytuacji powinno się zrobić
- ale o co chodzi?
- przecież ja mogłam zrobić pani krzywdę, w sumie tobie Czkawka zrobiłam, przepraszam - dziewczyna spojrzała na mnie pełna żalu
- ja myślę As, że nikt się nie gniewa
Perspektywa Astrid
- też tak uważam. Podejdź tu - zawołała mnie mama mojego przyjaciela - podaj mi rączkę - wykonałam polecenie - możesz mi coś obiecać?
- to pewnie zależy co
- obiecaj mi że nie uciekniesz i że pójdziesz do specjalisty i zobaczysz się z mamą jeszcze w tym roku
- trochę dużo tego
- nie zostawię cię z tym samej ale zależy mi żebyś to ty podjęła tę decyzję, to jak będzie? Jeśli obiecasz, to ja też obiecam, że nikt nie wyśle cię do domu dziecka ani do żadnego ośrodka. Zgadzasz się na taką umowę?

1 komentarz:

  1. Witajcie, mam nadzieję że jesteście zadowoleni z kontynuacji 🙂

    Zapraszam także tu http://one-shoty-httyd.blogspot.com/2019/01/one-shot-16.html?m=1 bo nareszcie coś się pojawiło 😄

    OdpowiedzUsuń

Komentujcie śmiało, odpisuję zawsze i na wszystko. Jestem otwarta na wszystkie propozycje, które mogą pomóc poprawić, rozwinąć i ulepszyć to opowiadanie.

Translate