Perspektywa Valki
- niestety obawiam się, że nie mogę pani tego obiecać - byłam zaskoczona
- Astrid, wybacz że tak bezpośrednio, ale zupełnie cię nie rozumiem
- wiem, że to nielogiczne, ale zostałam nauczona, że nikomu nie można obiecywać że się coś zrobi jeśli od razu przychodzi do głowy choć jeden powód dla którego miałoby się nie udać
- jaki jest ten powód?
- w tym wypadku jest ich mnóstwo. Większość dotyczy matki. Jedyne co mogę obiecać to to że nie ucieknę, nie ma powodu dla którego miałabym uciekać. Nie wiem co ze mną nie tak ale jak przechodzi obok mnie straż miejska to zawsze muszą mnie wylegitymować, a siedzieć w ukryciu nie da się zbyt długo
- As, ja wiem że ty nie chcesz, ale musisz się z nią zobaczyć
- z całym szacunkiem, ale nie ma mowy
- co zrobisz jak ją wypuszczą?
- pani wie o tej możliwości wcześniejszego zwolnienia, tak?
- wiem ale to nie wpływa na konieczność tej wizyty
- niby dlaczego to jest takie konieczne?
- bo możesz mówić co chcesz, ale każdy zauważy że się jej boisz
- wcale się nie boję
- to pójdź do niej i będzie po sprawie - podniosłam głos choć nie zamierzałam tego zrobić
- nie wolno się pani denerwować, porozmawiamy kiedy indziej - nastolatka zaczęła odchodzić w stronę drzwi
- porozmawiamy teraz - powiedziałam to dość groźnie zapewne od nadmiaru emocji
- nie, ja muszę iść
- Astrid - mój syn próbował ją zatrzymać
- powiedziałam że muszę iść, puść mnie
- As przecież ja cię nie skrzywdzę i moja mama też nie
- spieszy mi
- zostaw ją Czkawka, a ty mała zajdź do nas i weź to co leży w kuchni na stole - podałam jej klucze, a ona była wręcz przerażona tym faktem - coś nie tak?
- poczekam aż Czkawka wróci - chciała oddać mi klucze
- Astrid, ufam ci. Weź je
- dziękuję, ale nie mogę i nie chcę - położyła breloczek na łóżku i wyszła
- As - mój syn wybiegł za przyjaciółką
- niestety obawiam się, że nie mogę pani tego obiecać - byłam zaskoczona
- Astrid, wybacz że tak bezpośrednio, ale zupełnie cię nie rozumiem
- wiem, że to nielogiczne, ale zostałam nauczona, że nikomu nie można obiecywać że się coś zrobi jeśli od razu przychodzi do głowy choć jeden powód dla którego miałoby się nie udać
- jaki jest ten powód?
- w tym wypadku jest ich mnóstwo. Większość dotyczy matki. Jedyne co mogę obiecać to to że nie ucieknę, nie ma powodu dla którego miałabym uciekać. Nie wiem co ze mną nie tak ale jak przechodzi obok mnie straż miejska to zawsze muszą mnie wylegitymować, a siedzieć w ukryciu nie da się zbyt długo
- As, ja wiem że ty nie chcesz, ale musisz się z nią zobaczyć
- z całym szacunkiem, ale nie ma mowy
- co zrobisz jak ją wypuszczą?
- pani wie o tej możliwości wcześniejszego zwolnienia, tak?
- wiem ale to nie wpływa na konieczność tej wizyty
- niby dlaczego to jest takie konieczne?
- bo możesz mówić co chcesz, ale każdy zauważy że się jej boisz
- wcale się nie boję
- to pójdź do niej i będzie po sprawie - podniosłam głos choć nie zamierzałam tego zrobić
- nie wolno się pani denerwować, porozmawiamy kiedy indziej - nastolatka zaczęła odchodzić w stronę drzwi
- porozmawiamy teraz - powiedziałam to dość groźnie zapewne od nadmiaru emocji
- nie, ja muszę iść
- Astrid - mój syn próbował ją zatrzymać
- powiedziałam że muszę iść, puść mnie
- As przecież ja cię nie skrzywdzę i moja mama też nie
- spieszy mi
- zostaw ją Czkawka, a ty mała zajdź do nas i weź to co leży w kuchni na stole - podałam jej klucze, a ona była wręcz przerażona tym faktem - coś nie tak?
- poczekam aż Czkawka wróci - chciała oddać mi klucze
- Astrid, ufam ci. Weź je
- dziękuję, ale nie mogę i nie chcę - położyła breloczek na łóżku i wyszła
- As - mój syn wybiegł za przyjaciółką
Perspektywa Czkawki
- As zaczekaj - dogoniłem ją od razu za drzwiami, bo ta ręka chyba nie do końca pozwalała jej na szybkie i swobodne poruszanie. Stał tu także generał zaprzyjaźniony z dziewczyną i jeszcze jakichś dwóch gości - przyjdziesz? - złapałem ją za zdrową dłoń
- tak. Opiekuj się nią
- As zaczekaj - dogoniłem ją od razu za drzwiami, bo ta ręka chyba nie do końca pozwalała jej na szybkie i swobodne poruszanie. Stał tu także generał zaprzyjaźniony z dziewczyną i jeszcze jakichś dwóch gości - przyjdziesz? - złapałem ją za zdrową dłoń
- tak. Opiekuj się nią
Perspektywa Astrid
Wyszliśmy już z budynku i podążaliśmy do samochodu
- przecież umówiliśmy się że będziesz w ukryciu
- sam się umówiłeś - prywatnie miałam przyjacielskie relacje z generałem i od lat mówiliśmy do siebie na ty - ze sobą w dodatku
- Astrid
- nie będę całe życie uciekać. Dobrze wiesz że jakby chcieli to już dawno by mnie zabili, to czysty przypadek że złapali akurat mnie
- może, ale co jeśli ci powiem że to nie był przypadek
- to nie uwierzę, bo w tamtym momencie nikt nie wiedział gdzie jestem, no poza tobą, bo ty masz jakiś chory system i śledzisz mnie cały czas
- dzięki temu przynajmniej wiem gdzie jesteś młoda i mogę cię chronić
- sama umiem się ochronić
- właśnie mieliśmy tego najlepszy dowód
- może jeszcze chcesz zrzucić mnie stopniem?
- nie dramatyzuj
- dobrze wiesz że
- nikt inny by sobie nie poradził wiem, dlatego nie rozumiem dlaczego akurat ty
- podwieziesz mnie wieczorem do Haddocków
- nie dasz się przekonać że to nierozsądne?
- nie, a jutro jakby nigdy nic po prostu pójdę do szkoły
- oszalałaś? Jutro to ty pójdziesz do wojskowego lekarza i opowiedz całą historię ze swojej perspektywy w obecności psychologa
- na pewno nie
- młoda
- słucham
- posłuchasz po drodze, jedziemy do mnie czy do ciebie?
- do ciebie bo nie mam kluczy
- jak to?
- zostały u Czkawki
- tego chłopaka?
- tak
- on coś wie?
- zależy co to jest coś
- obiecywałaś
- jeśli obiecywałam to nie powiedziałam
Wyszliśmy już z budynku i podążaliśmy do samochodu
- przecież umówiliśmy się że będziesz w ukryciu
- sam się umówiłeś - prywatnie miałam przyjacielskie relacje z generałem i od lat mówiliśmy do siebie na ty - ze sobą w dodatku
- Astrid
- nie będę całe życie uciekać. Dobrze wiesz że jakby chcieli to już dawno by mnie zabili, to czysty przypadek że złapali akurat mnie
- może, ale co jeśli ci powiem że to nie był przypadek
- to nie uwierzę, bo w tamtym momencie nikt nie wiedział gdzie jestem, no poza tobą, bo ty masz jakiś chory system i śledzisz mnie cały czas
- dzięki temu przynajmniej wiem gdzie jesteś młoda i mogę cię chronić
- sama umiem się ochronić
- właśnie mieliśmy tego najlepszy dowód
- może jeszcze chcesz zrzucić mnie stopniem?
- nie dramatyzuj
- dobrze wiesz że
- nikt inny by sobie nie poradził wiem, dlatego nie rozumiem dlaczego akurat ty
- podwieziesz mnie wieczorem do Haddocków
- nie dasz się przekonać że to nierozsądne?
- nie, a jutro jakby nigdy nic po prostu pójdę do szkoły
- oszalałaś? Jutro to ty pójdziesz do wojskowego lekarza i opowiedz całą historię ze swojej perspektywy w obecności psychologa
- na pewno nie
- młoda
- słucham
- posłuchasz po drodze, jedziemy do mnie czy do ciebie?
- do ciebie bo nie mam kluczy
- jak to?
- zostały u Czkawki
- tego chłopaka?
- tak
- on coś wie?
- zależy co to jest coś
- obiecywałaś
- jeśli obiecywałam to nie powiedziałam
Perspektywa Czkawki
- mamo, jesteś pewna że już wszystko w porządku?
- tak Czkawka, poza tym przecież słyszałeś lekarza, wszystko jest dobrze - odpowiedziała mi mama wchodząc do domu - szkoda że jej nie ma
- nawet bardzo
- zadzwoń do niej
- myślisz że odbierze?
- jeśli nie spróbujesz to na pewno nie odbierze bo nie będzie miała okazji - wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do przyjaciółki
- cześć Czkawka, właśnie miałam do ciebie dzwonić
- naprawdę?
- tak, chciałam zapytać, czy już jesteś w domu - rozkaszlała się
- As powinnaś iść do lekarza, ten kaszel jest okropny
- dzięki za radę, nie skorzystam
- Astrid
- to jesteś czy nie?
- jestem, mama też jest. Szybko ją wypuścili
- dobra to ja zaraz będę
- do zobaczenia
- mamo, jesteś pewna że już wszystko w porządku?
- tak Czkawka, poza tym przecież słyszałeś lekarza, wszystko jest dobrze - odpowiedziała mi mama wchodząc do domu - szkoda że jej nie ma
- nawet bardzo
- zadzwoń do niej
- myślisz że odbierze?
- jeśli nie spróbujesz to na pewno nie odbierze bo nie będzie miała okazji - wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do przyjaciółki
- cześć Czkawka, właśnie miałam do ciebie dzwonić
- naprawdę?
- tak, chciałam zapytać, czy już jesteś w domu - rozkaszlała się
- As powinnaś iść do lekarza, ten kaszel jest okropny
- dzięki za radę, nie skorzystam
- Astrid
- to jesteś czy nie?
- jestem, mama też jest. Szybko ją wypuścili
- dobra to ja zaraz będę
- do zobaczenia
Perspektywa Astrid
- nie wejdziesz ze mną?
- a mam?
- chyba lepiej żebyś był w środku a nie sterczał pod drzwiami - zapukałam i po chwili otworzył mi zielonooki brunet - cześć. Przedstawie was w końcu sobie to jest...
- poczekaj, wejdźmy do salonu - przeszliśmy w głąb mieszkania
- dzień dobry pani Valko - uśmiechnęłam się
- witam - przywitał się z ogromnym szacunkiem generał
- cześć Astrid, cieszę się że jesteś - kobieta rzuciła mi się na szyję. Uściskała mocno, ale przestała po chwili, bo kaszel zaczął mi doskwierać. Dobrze się złożyło, bo choć ona o tym nie wie bardzo bolało mnie ramię. Przedstawiłam wszystkich sobie i usiadłam po miłym zaproszeniu kobiety
- więc to pani ostatnimi czasy zajmowała się As
- tak i nie ukrywam że... że zależy mi żeby do nas wróciła
- pani mi nie ufa?
- sama nie wiem, to prawdopodobnie pan wciągnął ją w to wszystko
- pani Valko, to nie tak. Faktycznie generał uczył mnie różnych rzeczy ale w nic mnie nie wciągał
- nie uwierzę w bajeczkę, że sama tego chciałaś
- prawda jest taka że trafiłam tam kiedy zaczęliśmy popadać w długi
- jak wysokie jest to zadłużenie
- za wysokie żeby myśleć o spłacie
- dla was może za wysokie, ale Astrid...
- za wysokie dla wszystkich poza tym po pierwsze nie wezmę pieniędzy od nikogo a po drugie to i tak nie jest równoznaczne z zakończeniem służby
- jak to nie?
- że tak powiem nie wszyscy mają tyle samo zadań a ja mam ich naprawdę dużo
- jest im potrzebna - skończył generał - przepraszam że cię tak wyszkoliłem
- raczej nie masz za co, dawno by mnie tu nie było, gdybyś mnie nie wyszkolił
- nie ma co się nad tym rozwodzić, najważniejsze to wymyślić coś żeby dali jej spokój, bo ja nie wyrażam zgody na takie niebezpieczne zabawy
- mogę zrobić przetarg
- nie - zastrzegłam szybko, ale nikt mnie nie słuchał, nikt oprócz Czkawki, on spojrzał na mnie zaciekawionym wzrokiem
- a to może pomóc?
- właściwie tak
- to nad czym tu się zastanawiać
- nad wszystkim - powiedziałam głośniej czym zwróciłam uwagę dorosłych na swoją osobę - nie będziesz dla mnie handlował ludźmi, nie zgadzam się
- nie masz nic do gadania
- właśnie że mam
- jak wydam ci rozkaz to nie
- ale nie wydałeś
- Astrid - zostałam skarcona srogim głosem
- a co jeśli przegrasz? Pomyślałeś o tym?
- sypniesz i wrócimy do punktu wyjścia
- nie ma mowy
- Astrid nie denerwuj mnie
- będę, bo to są poważne sprawy
- nie robisz mi łaski że tu ze mną jesteś wiesz
- ty mi też nie
- nie? - kłótnia rozwijała się coraz mocniej, Haddockowie stali w osłupieniu i słuchali wszystkiego uważnie - ile wytrzymasz bez moich chłopców
- długo bo mogę obstawić swoich
- handel ludźmi ci przeszkadza ale ustawianie strażników jak i kiedy ci pasuje, nieq?
- nie bądź śmieszny to przecież kompletnie nie to samo
- nie?
- nie, bo to ich praca a ty chcesz sprzedać ludzi
- żeby dla kogoś pracowali, taka jest prawda As
- płacisz im za wykonywane zadania, ty chcesz posłać ludzi w niewolę a to nie jest to samo. Dobrze wiesz że przetargi to najgorsze co powstało
- posłuchaj mnie uważnie. Niewolników można wykupić a ciebie wykupić się nie da. Dotarło? A teraz na górę, bo będę prowadził poważną rozmowę z matką tego chłopaka
- nienawidzę kiedy taki jesteś - wyszłam z pomieszczenia
- zmień opatrunki - krzyknął mężczyzna
- nie wejdziesz ze mną?
- a mam?
- chyba lepiej żebyś był w środku a nie sterczał pod drzwiami - zapukałam i po chwili otworzył mi zielonooki brunet - cześć. Przedstawie was w końcu sobie to jest...
- poczekaj, wejdźmy do salonu - przeszliśmy w głąb mieszkania
- dzień dobry pani Valko - uśmiechnęłam się
- witam - przywitał się z ogromnym szacunkiem generał
- cześć Astrid, cieszę się że jesteś - kobieta rzuciła mi się na szyję. Uściskała mocno, ale przestała po chwili, bo kaszel zaczął mi doskwierać. Dobrze się złożyło, bo choć ona o tym nie wie bardzo bolało mnie ramię. Przedstawiłam wszystkich sobie i usiadłam po miłym zaproszeniu kobiety
- więc to pani ostatnimi czasy zajmowała się As
- tak i nie ukrywam że... że zależy mi żeby do nas wróciła
- pani mi nie ufa?
- sama nie wiem, to prawdopodobnie pan wciągnął ją w to wszystko
- pani Valko, to nie tak. Faktycznie generał uczył mnie różnych rzeczy ale w nic mnie nie wciągał
- nie uwierzę w bajeczkę, że sama tego chciałaś
- prawda jest taka że trafiłam tam kiedy zaczęliśmy popadać w długi
- jak wysokie jest to zadłużenie
- za wysokie żeby myśleć o spłacie
- dla was może za wysokie, ale Astrid...
- za wysokie dla wszystkich poza tym po pierwsze nie wezmę pieniędzy od nikogo a po drugie to i tak nie jest równoznaczne z zakończeniem służby
- jak to nie?
- że tak powiem nie wszyscy mają tyle samo zadań a ja mam ich naprawdę dużo
- jest im potrzebna - skończył generał - przepraszam że cię tak wyszkoliłem
- raczej nie masz za co, dawno by mnie tu nie było, gdybyś mnie nie wyszkolił
- nie ma co się nad tym rozwodzić, najważniejsze to wymyślić coś żeby dali jej spokój, bo ja nie wyrażam zgody na takie niebezpieczne zabawy
- mogę zrobić przetarg
- nie - zastrzegłam szybko, ale nikt mnie nie słuchał, nikt oprócz Czkawki, on spojrzał na mnie zaciekawionym wzrokiem
- a to może pomóc?
- właściwie tak
- to nad czym tu się zastanawiać
- nad wszystkim - powiedziałam głośniej czym zwróciłam uwagę dorosłych na swoją osobę - nie będziesz dla mnie handlował ludźmi, nie zgadzam się
- nie masz nic do gadania
- właśnie że mam
- jak wydam ci rozkaz to nie
- ale nie wydałeś
- Astrid - zostałam skarcona srogim głosem
- a co jeśli przegrasz? Pomyślałeś o tym?
- sypniesz i wrócimy do punktu wyjścia
- nie ma mowy
- Astrid nie denerwuj mnie
- będę, bo to są poważne sprawy
- nie robisz mi łaski że tu ze mną jesteś wiesz
- ty mi też nie
- nie? - kłótnia rozwijała się coraz mocniej, Haddockowie stali w osłupieniu i słuchali wszystkiego uważnie - ile wytrzymasz bez moich chłopców
- długo bo mogę obstawić swoich
- handel ludźmi ci przeszkadza ale ustawianie strażników jak i kiedy ci pasuje, nieq?
- nie bądź śmieszny to przecież kompletnie nie to samo
- nie?
- nie, bo to ich praca a ty chcesz sprzedać ludzi
- żeby dla kogoś pracowali, taka jest prawda As
- płacisz im za wykonywane zadania, ty chcesz posłać ludzi w niewolę a to nie jest to samo. Dobrze wiesz że przetargi to najgorsze co powstało
- posłuchaj mnie uważnie. Niewolników można wykupić a ciebie wykupić się nie da. Dotarło? A teraz na górę, bo będę prowadził poważną rozmowę z matką tego chłopaka
- nienawidzę kiedy taki jesteś - wyszłam z pomieszczenia
- zmień opatrunki - krzyknął mężczyzna
Będzie kontynuacja?Wiem że są wakacje i odpoczynek ale opowiadanie jest bardzo ciekawe i przyjemnie się czyta.Czy jest planowany jakiś powrót?
OdpowiedzUsuńWiem, że rzadko teraz piszę, ale kontynuuje cały czas. Po prostu teraz jestem na wyjeździe i nie mam jak tu czegokolwiek wstawiać, bo kiepsko z internetem.
Usuń