Poszłam do pokoju gościnnego i spakowałam wszystkie swoje rzeczy. Zaczęłam zdejmować usztywnienie i opatrunki. Pot leciał mi strugami po czole. Ktoś zapukał do drzwi i je uchylił
- mogę? - był to Czkawka
- jeśli nie widzisz to jestem trochę nieubrana - miałam na sobie tylko biustonosz, bo bluzka tylko krępowałaby mi ruchy.
- pomogę ci
- nie dzięki
- nie bądź taka
- Czkawka nie chcę żebyś mnie dotykał - bardzo źle się czuje
- koszykówka to kontaktowy sport
- o co ci chodzi?
- rozmawiałem z trenerem i się zgodził
- no ja teraz to odpadam
- widzę. Pokaż mi to - zabrał mi bandaż z ręki
- sama to zrobię
- pozwól mi. Uwierz, będę delikatny - zdjął opatrunek, z rany zaczęła ciec krew, a skóra wokół była wręcz sina - to wygląda strasznie
- wiem, dobrze masz porozstawiane lustra w domu
- As, lekarz to widział?
- jeszcze nie
- jak to?
- normalnie
- to ta kula tam wciąż jest?
- nie, ała - zbyt mocno poruszyłam ręką - pójdź po generała
- co się dzieje?
- albo lepiej nie. Zaraz zemdleje, złap mnie jakbym nie leciała na łóżko
- co? - zapytał zarówno zdziwiony jak i zaskoczony - As - wzrok mi uciekał - Astrid? - zemdlałam
- mogę? - był to Czkawka
- jeśli nie widzisz to jestem trochę nieubrana - miałam na sobie tylko biustonosz, bo bluzka tylko krępowałaby mi ruchy.
- pomogę ci
- nie dzięki
- nie bądź taka
- Czkawka nie chcę żebyś mnie dotykał - bardzo źle się czuje
- koszykówka to kontaktowy sport
- o co ci chodzi?
- rozmawiałem z trenerem i się zgodził
- no ja teraz to odpadam
- widzę. Pokaż mi to - zabrał mi bandaż z ręki
- sama to zrobię
- pozwól mi. Uwierz, będę delikatny - zdjął opatrunek, z rany zaczęła ciec krew, a skóra wokół była wręcz sina - to wygląda strasznie
- wiem, dobrze masz porozstawiane lustra w domu
- As, lekarz to widział?
- jeszcze nie
- jak to?
- normalnie
- to ta kula tam wciąż jest?
- nie, ała - zbyt mocno poruszyłam ręką - pójdź po generała
- co się dzieje?
- albo lepiej nie. Zaraz zemdleje, złap mnie jakbym nie leciała na łóżko
- co? - zapytał zarówno zdziwiony jak i zaskoczony - As - wzrok mi uciekał - Astrid? - zemdlałam
Perspektywa Czkawki
- mamo, szybko As straciła przytomność! - krzyknąłem. Próbowałem ocucić dziewczynę ale starania nic nie dały. Pierwszy do pokoju wbiegł mężczyzna, po którego chciała mnie wysłać dziewczyna
- As, maleństwo - mimo wszystko moja mama pierwsza zareagowała - niech pan zadzwoni na pogotowie
- pogotowie nie pomoże - generał podniósł dziewczynę do pozycji siedzącej i wstrząsnął nią dość mocno
- co pan robi?! - blondynka zaczęła się budzić
- to co trzeba. Nie śpij As
- tak jasne - dziewczyna wciąż kiwała się w przód i w tył - niedobrze mi - facet podał jej jakieś tabletki, As chciała je zażyć, ale moja mama jej w tym przeszkodziła
- co to jest?
- lekarstwo
- jakie lekarstwo?
- odpowiednie. Weź to
- ona tego nie weźmie zanim nie dowiem się co to jest - kłótnia pomiędzy dorosłymi trwała chyba zbyt długo, bo Astrid zrwóciła swój ostatni posiłek i niestety także dużo krwi - kochanie - mama związała jej dłonią włoski, a dziewczyna w dalszym ciągu wymiotowała
- to miało to zahamować
- dziecinko spokojnie. Czkawka dzwoń po karetkę
- nie trzeba, ona tylko wymiotuje
- w jej stanie nawet to byłoby niebezpieczne, ale ona zwraca nie tylko jedzenie ale także wyzbywa się krwi
- nie kłócicie się to w ogóle nie pomaga - powiedziała ledwo żywa nastolatka - niech wezwą to pogotowie
- przecież wcześniej mówiłaś że
- teraz mówię co innego - po dziesięciu minutach przyjechał lekarz z ratownikami. Jeden z niższych rangą zaczął opatrywać jej ramię
- kręci ci się w głowie?
- trochę
- masz zaniki wzroku?
- tak
- co ile czasu?
- teraz już co jakąś minutę, ale wcześniej dużo częściej
- doktorze - zawołał prowadzącego wywiad młody ratownik zajmujący się raną
- co tam się dzieje? - zrobił wielkie oczy - kto ci to wyjmował? - milczała - ściśnij moją dłoń - miałem wrażenie że ledwo ruszała tą ręką - mocniej, wyglądasz na silną dziewczynę, wysil się trochę
- już nie dam rady - po minie lekarza można było wywnioskować, że nie wykonała tego zadania najlepiej
- okej, a podnieś ją - uniosła rękę jakieś 20 centymetrów w górę
- nie mogę - zmartwiłem się jeszcze bardziej
- Bary podłącz kroplówkę
- poproszę damę o rękę - uśmiechnął się do blondynki, ale ona nie zareagowała pozytywnie
- boli cię coś oprócz ręki i głowy?
- brzuch trochę - powiedziała to bardzo cicho
- dasz radę się położyć?
- wątpię
- dobra pani za nią usiądzie - moja rodzicielka wykonała polecenie - oprzyj się o mamę - wymieniłem porozumiewawcze zmieszane spojrzenie z jedynym stałym domownikiem
- to nie jest moja mama - byłem w szoku, że dziewczyna to sprostowała
- ale to jest...
- nie - ucięła lakoniczną odpowiedzią niezakończone pytanie - to długa historia. Utrzyma mnie pani?
- spokojnie maleństwo
- niech pani tylko nie dotyka jej ramienia
- oczywiście - po chwili lekarz zbliżył się do mojej koleżanki. Podwinął jej koszulkę, co niecodzienne dziewczyna się przed tym nie wzbraniała, możliwe że po prostu nie wiedziała dlaczego ją boli i sama chce się tego dowiedzieć. Mężczyzna przyłożył dłonie do jej brzuszka i zaczął uciskać w pewnych miejscach
- skąd te ślady? - przejechał palcami po jednej z największych blizn
- ta to chyba po operacji
- rozumiem. Tutaj stuprocentowo nie mogę potwierdzić diagnozy, także udamy się do szpitala, tam zrobią ci pełne badania
- ale coś pan podejrzewa, co mi jest?
- sprawdzimy to w szpitalu dziecko. Czy któreś z państwa ma jakieś papiery na tą dziewczynę - zabrzmiało to niefortunnie, ale facet mówił czując niezręczność tej kwestii
- tak, ja sprawuje opiekę
- to pojedzie pan z nami
- dokąd ją zabieracie?
- do Głównego muszą zrobić jej prześwietlenie
- jakie prześwietlenie?
- nie denerwuj się Astrid. Załatwię wszystko
- ale
- spokojnie ja wiem że nie możesz, nie myśl teraz o tym - znów zupełnie nic nie rozumiem, ale trudno, teraz najważniejsze jest zdrowie As
- mamo, szybko As straciła przytomność! - krzyknąłem. Próbowałem ocucić dziewczynę ale starania nic nie dały. Pierwszy do pokoju wbiegł mężczyzna, po którego chciała mnie wysłać dziewczyna
- As, maleństwo - mimo wszystko moja mama pierwsza zareagowała - niech pan zadzwoni na pogotowie
- pogotowie nie pomoże - generał podniósł dziewczynę do pozycji siedzącej i wstrząsnął nią dość mocno
- co pan robi?! - blondynka zaczęła się budzić
- to co trzeba. Nie śpij As
- tak jasne - dziewczyna wciąż kiwała się w przód i w tył - niedobrze mi - facet podał jej jakieś tabletki, As chciała je zażyć, ale moja mama jej w tym przeszkodziła
- co to jest?
- lekarstwo
- jakie lekarstwo?
- odpowiednie. Weź to
- ona tego nie weźmie zanim nie dowiem się co to jest - kłótnia pomiędzy dorosłymi trwała chyba zbyt długo, bo Astrid zrwóciła swój ostatni posiłek i niestety także dużo krwi - kochanie - mama związała jej dłonią włoski, a dziewczyna w dalszym ciągu wymiotowała
- to miało to zahamować
- dziecinko spokojnie. Czkawka dzwoń po karetkę
- nie trzeba, ona tylko wymiotuje
- w jej stanie nawet to byłoby niebezpieczne, ale ona zwraca nie tylko jedzenie ale także wyzbywa się krwi
- nie kłócicie się to w ogóle nie pomaga - powiedziała ledwo żywa nastolatka - niech wezwą to pogotowie
- przecież wcześniej mówiłaś że
- teraz mówię co innego - po dziesięciu minutach przyjechał lekarz z ratownikami. Jeden z niższych rangą zaczął opatrywać jej ramię
- kręci ci się w głowie?
- trochę
- masz zaniki wzroku?
- tak
- co ile czasu?
- teraz już co jakąś minutę, ale wcześniej dużo częściej
- doktorze - zawołał prowadzącego wywiad młody ratownik zajmujący się raną
- co tam się dzieje? - zrobił wielkie oczy - kto ci to wyjmował? - milczała - ściśnij moją dłoń - miałem wrażenie że ledwo ruszała tą ręką - mocniej, wyglądasz na silną dziewczynę, wysil się trochę
- już nie dam rady - po minie lekarza można było wywnioskować, że nie wykonała tego zadania najlepiej
- okej, a podnieś ją - uniosła rękę jakieś 20 centymetrów w górę
- nie mogę - zmartwiłem się jeszcze bardziej
- Bary podłącz kroplówkę
- poproszę damę o rękę - uśmiechnął się do blondynki, ale ona nie zareagowała pozytywnie
- boli cię coś oprócz ręki i głowy?
- brzuch trochę - powiedziała to bardzo cicho
- dasz radę się położyć?
- wątpię
- dobra pani za nią usiądzie - moja rodzicielka wykonała polecenie - oprzyj się o mamę - wymieniłem porozumiewawcze zmieszane spojrzenie z jedynym stałym domownikiem
- to nie jest moja mama - byłem w szoku, że dziewczyna to sprostowała
- ale to jest...
- nie - ucięła lakoniczną odpowiedzią niezakończone pytanie - to długa historia. Utrzyma mnie pani?
- spokojnie maleństwo
- niech pani tylko nie dotyka jej ramienia
- oczywiście - po chwili lekarz zbliżył się do mojej koleżanki. Podwinął jej koszulkę, co niecodzienne dziewczyna się przed tym nie wzbraniała, możliwe że po prostu nie wiedziała dlaczego ją boli i sama chce się tego dowiedzieć. Mężczyzna przyłożył dłonie do jej brzuszka i zaczął uciskać w pewnych miejscach
- skąd te ślady? - przejechał palcami po jednej z największych blizn
- ta to chyba po operacji
- rozumiem. Tutaj stuprocentowo nie mogę potwierdzić diagnozy, także udamy się do szpitala, tam zrobią ci pełne badania
- ale coś pan podejrzewa, co mi jest?
- sprawdzimy to w szpitalu dziecko. Czy któreś z państwa ma jakieś papiery na tą dziewczynę - zabrzmiało to niefortunnie, ale facet mówił czując niezręczność tej kwestii
- tak, ja sprawuje opiekę
- to pojedzie pan z nami
- dokąd ją zabieracie?
- do Głównego muszą zrobić jej prześwietlenie
- jakie prześwietlenie?
- nie denerwuj się Astrid. Załatwię wszystko
- ale
- spokojnie ja wiem że nie możesz, nie myśl teraz o tym - znów zupełnie nic nie rozumiem, ale trudno, teraz najważniejsze jest zdrowie As
Perspektywa Astrid
Zdrzemnęłam się w tej karetce. Nie wiem czy dali mi coś na sen czy nie. Mało to istotne. Oni chcą mi zrobić prześwietlenie, co w tym takiego strasznego? To że mając tyle metalowych części i tak nic z tego nie będzie a ból jest nie do opisania. Zawieźli mnie na jakąś salę. Mężczyzna wstrzyknął mi następną dawkę świństwa
- ała - szepnęłam, bo to naprawdę zabolało, ale facet w ogóle nie zwrócił na to uwagi. Teraz podeszła kobieta
- jak tam wszystko w porządku?
- nie wiem. To powinno tak boleć?
- co? - wskazałam miejsce wbicia igły - no niekoniecznie, a jaki to jest ból?
- promieniuje i mam wrażenie, że coraz mniej czuję tę rękę - ścisnęła mi ją mniej więcej w łokciu. Mniejszy ból czułam w momencie postrzału, a nawet wyjmowania kuli. Uderzyłam drugą ręką o łóżko, by trochę rozładować ból i krzyknęłam tak głośno że prawdopodobnie słyszeli to wszyscy przebywający w szpitalu mimo że przecież gmach był ogromny
- doktorze
- co się dzieje? Spokojnie mała. Wytrzymasz? Musimy odkazić ranę i albo zrobimy to teraz albo najpierw damy znieczulenie.
- wy - zacięłam się, bo czułam że będę się jąkać - wytrzymam
- wiesz co to jest? - pokazał mi przyrząd podobny do bokserkich ochraniaczy na zęby
- tak - włożył mi to do ust
- zaczynamy
- doktorze nie powinniśmy
- ona ma większe szanse na przeżycie bez znieczulenia niż z. Da radę, te kule wyjmowali jej gdzieś na lewo - położyłam się na brzuchu i po chwili moje ciało znów przeszła tak ogromna fala bólu, że porwałam szpitalną pościel - już po wszystkim - nie czułam by było po wszystkim - tym się nie przejmuj - wskazał na pościel - pielęgniarka zaraz poda ci leki przeciwbólowe - faktycznie tak było, minęły może 2 minuty
- jest twoja rodzina, lekarz pozwolił na chwilę rozmowy
- nie, nikogo nie wpuszczajcie
- na pewno? - zapytała zaniepokojona
- może pani zawołać lekarza?
- a co się dzieje?
- coraz gorzej się czuję
- doktor przed chwilą tu był
- może pani czy nie?
- mogę spokojnie - nie chciałam się unosić, ale ledwo byłam w stanie oddychać
Zdrzemnęłam się w tej karetce. Nie wiem czy dali mi coś na sen czy nie. Mało to istotne. Oni chcą mi zrobić prześwietlenie, co w tym takiego strasznego? To że mając tyle metalowych części i tak nic z tego nie będzie a ból jest nie do opisania. Zawieźli mnie na jakąś salę. Mężczyzna wstrzyknął mi następną dawkę świństwa
- ała - szepnęłam, bo to naprawdę zabolało, ale facet w ogóle nie zwrócił na to uwagi. Teraz podeszła kobieta
- jak tam wszystko w porządku?
- nie wiem. To powinno tak boleć?
- co? - wskazałam miejsce wbicia igły - no niekoniecznie, a jaki to jest ból?
- promieniuje i mam wrażenie, że coraz mniej czuję tę rękę - ścisnęła mi ją mniej więcej w łokciu. Mniejszy ból czułam w momencie postrzału, a nawet wyjmowania kuli. Uderzyłam drugą ręką o łóżko, by trochę rozładować ból i krzyknęłam tak głośno że prawdopodobnie słyszeli to wszyscy przebywający w szpitalu mimo że przecież gmach był ogromny
- doktorze
- co się dzieje? Spokojnie mała. Wytrzymasz? Musimy odkazić ranę i albo zrobimy to teraz albo najpierw damy znieczulenie.
- wy - zacięłam się, bo czułam że będę się jąkać - wytrzymam
- wiesz co to jest? - pokazał mi przyrząd podobny do bokserkich ochraniaczy na zęby
- tak - włożył mi to do ust
- zaczynamy
- doktorze nie powinniśmy
- ona ma większe szanse na przeżycie bez znieczulenia niż z. Da radę, te kule wyjmowali jej gdzieś na lewo - położyłam się na brzuchu i po chwili moje ciało znów przeszła tak ogromna fala bólu, że porwałam szpitalną pościel - już po wszystkim - nie czułam by było po wszystkim - tym się nie przejmuj - wskazał na pościel - pielęgniarka zaraz poda ci leki przeciwbólowe - faktycznie tak było, minęły może 2 minuty
- jest twoja rodzina, lekarz pozwolił na chwilę rozmowy
- nie, nikogo nie wpuszczajcie
- na pewno? - zapytała zaniepokojona
- może pani zawołać lekarza?
- a co się dzieje?
- coraz gorzej się czuję
- doktor przed chwilą tu był
- może pani czy nie?
- mogę spokojnie - nie chciałam się unosić, ale ledwo byłam w stanie oddychać
Perspektywa Valki
- jak pan dostał te prawa do niej?
- mam swoje sposoby. Takiego dzieciaka nie można zostawić samego. Ona jest naprawdę cudowną dziewczyną. Tak mądrej nastolatki nie miałem okazji poznać nigdy wcześniej. Zresztą co tam nastolatki, takiego dziecka. Jest bystrzejsza niż większość dorosłych, zawsze była
- bardzo dużo przeszła
- tak, ale to nie główny powód. Po prostu jest inteligentna. Mimo braku wzorców - z sali wyszła pielęgniarka - można na chwilę do Astrid Hofferson?
- państwo są rodzicami
- ja jestem prawnym opiekunem
- dobrze to jak lekarz wyjdzie to będzie mógł pan z nim porozmawiać
- z lekarzem, a z Astrid?
- dziewczyna mówi, że nie chce się z nikim widzieć. Nie będziemy jej tego w tej sytuacji utrudniali
- jak to? - zapytałam zaniepokojona - czuje się aż tak niedobrze?
- nie wiem co oznacza aż tak, ale stan pacjentki jest bardzo poważny, zarówno fizyczny jak i psychiczny także nie mamy zamiaru narażać jej na jakikolwiek stres
- jak pan dostał te prawa do niej?
- mam swoje sposoby. Takiego dzieciaka nie można zostawić samego. Ona jest naprawdę cudowną dziewczyną. Tak mądrej nastolatki nie miałem okazji poznać nigdy wcześniej. Zresztą co tam nastolatki, takiego dziecka. Jest bystrzejsza niż większość dorosłych, zawsze była
- bardzo dużo przeszła
- tak, ale to nie główny powód. Po prostu jest inteligentna. Mimo braku wzorców - z sali wyszła pielęgniarka - można na chwilę do Astrid Hofferson?
- państwo są rodzicami
- ja jestem prawnym opiekunem
- dobrze to jak lekarz wyjdzie to będzie mógł pan z nim porozmawiać
- z lekarzem, a z Astrid?
- dziewczyna mówi, że nie chce się z nikim widzieć. Nie będziemy jej tego w tej sytuacji utrudniali
- jak to? - zapytałam zaniepokojona - czuje się aż tak niedobrze?
- nie wiem co oznacza aż tak, ale stan pacjentki jest bardzo poważny, zarówno fizyczny jak i psychiczny także nie mamy zamiaru narażać jej na jakikolwiek stres
Perspektywa Czkawki
Ciekawe co się z nią dzieje. Stan fizyczny to rozumiem że jest zły, ale co z tą psychiką. Lekarz wyszedł z sali, pan generał od razu wstał z miejsca
- zapraszam pana do gabinetu - mężczyźni pomaszerowali w głąb korytarza
- mamo?
- tak synku
- co teraz będzie?
- nie wiem kochanie. Pewnie powinniśmy wrócić do domu. Za wiele nie możemy tu zdziałać
- może przynajmniej poczekajmy aż wróci generał
- dobrze to usiądźmy - mama złapała mnie za dłoń i mocno ją ścisnęła, widziałem łzy w jej oczach
- mamo nie płacz, As jest silna
- tak wiem synku - potargała mi włosy i ucałowała w czoło. Po dość długim czasie na horyzoncie w końcu pojawił się oczekiwany mężczyzna
- wy dalej czekacie?
- dowiedział się pan czegoś?
- pewnie nie zdziwi was, że Astrid czeka operacja
- ale to nie ...
- nie, szczęście w nieszczęściu - uciął szybko wypowiedź mojej mamy, a ja zastanawiałem się o co mogło chodzić - niestety jest pewien problem, ale o tym później, odwiozę was
- poradzimy sobie, niech pan powie o co chodzi - mama nie chciała dać za wygraną
- przepraszam za śmiałość ale pani wygląda na wyczerpaną, a skoro młody jest w wieku As to nie ma prawa jazdy. Proszę pozwolić sobie pomóc - spojrzał na mnie wzrokiem mówiącym że mam przekonać swoją rodzicielkę do tego pomysłu. Miał rację, że jest zmęczona, więc go posłuchałem
- chodź mamo. Generał ma rację - tak jak obiecał odwiózł nas do domu, ale nie wyjaśnił na czym polega problem tylko kazał mi dopilnować by mama położyła się spać i wziął mnie na jakąś męską rozmowę
Ciekawe co się z nią dzieje. Stan fizyczny to rozumiem że jest zły, ale co z tą psychiką. Lekarz wyszedł z sali, pan generał od razu wstał z miejsca
- zapraszam pana do gabinetu - mężczyźni pomaszerowali w głąb korytarza
- mamo?
- tak synku
- co teraz będzie?
- nie wiem kochanie. Pewnie powinniśmy wrócić do domu. Za wiele nie możemy tu zdziałać
- może przynajmniej poczekajmy aż wróci generał
- dobrze to usiądźmy - mama złapała mnie za dłoń i mocno ją ścisnęła, widziałem łzy w jej oczach
- mamo nie płacz, As jest silna
- tak wiem synku - potargała mi włosy i ucałowała w czoło. Po dość długim czasie na horyzoncie w końcu pojawił się oczekiwany mężczyzna
- wy dalej czekacie?
- dowiedział się pan czegoś?
- pewnie nie zdziwi was, że Astrid czeka operacja
- ale to nie ...
- nie, szczęście w nieszczęściu - uciął szybko wypowiedź mojej mamy, a ja zastanawiałem się o co mogło chodzić - niestety jest pewien problem, ale o tym później, odwiozę was
- poradzimy sobie, niech pan powie o co chodzi - mama nie chciała dać za wygraną
- przepraszam za śmiałość ale pani wygląda na wyczerpaną, a skoro młody jest w wieku As to nie ma prawa jazdy. Proszę pozwolić sobie pomóc - spojrzał na mnie wzrokiem mówiącym że mam przekonać swoją rodzicielkę do tego pomysłu. Miał rację, że jest zmęczona, więc go posłuchałem
- chodź mamo. Generał ma rację - tak jak obiecał odwiózł nas do domu, ale nie wyjaśnił na czym polega problem tylko kazał mi dopilnować by mama położyła się spać i wziął mnie na jakąś męską rozmowę
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentujcie śmiało, odpisuję zawsze i na wszystko. Jestem otwarta na wszystkie propozycje, które mogą pomóc poprawić, rozwinąć i ulepszyć to opowiadanie.