Archiwum bloga

wtorek, 4 lutego 2020

Rozdział CVII

- dlaczego nie zaprzeczyłaś? 
- przepraszam, jak wrócę to wszystko sprostuje 
- nie musisz, tylko chciałem wiedzieć dlaczego
- jest trudna, nie miałam ochoty 
- jasne
- o czym chciałeś pogadać? 
-  jeszcze pytasz? 
- wiem, nie powinnam była tak znikać
- dobrze się chociaż czujesz? 
- tak, jest w porządku 
- to słabo pocieszająca wizja, jeśli źle się czujesz to nie ma problemu żebym cię zawiózł. Niby głupio, ale zdrowie jest ważne As
- przecież wiesz, że ja nigdy nie wyzdrowieje 
- As 
- wiem, przepraszam 
- nie przepraszaj. Wiem, że jest ci ciężko, ale pomyśl jeśli o siebie nie zadbasz to 
- to co? Szybciej umrę? Wielkie mi halo. Nie zrozumiesz tego. Żyjąc w taki sposób mam przynajmniej szansę zachować pozory normalności. Nie obchodzi mnie, że może mnie bardziej boleć, okej? I tak boli jak cholera, zawsze bolało. Pytasz mnie jak się czuje i oczekujesz, że powiem, że dobrze. Mogę tak odpowiedzieć, ale przecież i tak nigdy nie jest dobrze. 
- lepiej ci teraz? 
- absolutnie nie 
- chodź do mnie - otworzył ramiona, chciał mnie przytulić i wesprzeć
- nie dzięki 
- nie musisz być aż tak silna 
- wiem, ale po prostu nie lubię..., rozumiesz? - miałam jakiś dziwny opór przed powiedzeniem mu, że chodzi mi o dotyk, choć byłam pewna, że i tak zrozumiał, o co chodzi 
- pewnie. O czym sobie gadacie? - machnął głową w stronę salonu 
- koleżanka ma trochę problemów 
- trzeba wam pomóc? 
- nie, poradzimy sobie - zaczęłam zmierzać do wyjścia 
- As, a jak ręka? 
- może być. Trochę boli i trudno coś w niej utrzymać, ale przejdzie mi 
- okej, zrobię kolację, zjesz ze mną
- nie, dziękuję - odpowiedziałam, choć to nie było pytanie
- zjesz, bo inaczej poślę cię na terapię 
- dobra, ale później
- masz ciastka do tej herbaty - wyjął opakowanie z szafki, podał mi z uśmiechem i wyszłam. Heathera oglądała jakieś zdjęcia poustawiane na półkach, na jednym z nich nawet byłam, ciekawe czy pozna mnie w mundurze. Usiadłam na fotelu i wzięłam łyka herbaty 
- twój tata nie ma twoich zdjęć? 
- to nie jest mój ojciec 
- jak to? 
- no nie, to przyjaciel rodziny 
- to dlatego nie ma cię na fotografiach
- jestem, tylko mnie nie poznajesz - uśmiechnęłam się - trochę inaczej wyglądam 
- serio?
- tam po lewej i na środku 
- totalnie inaczej wyglądasz 
- to było dość dawno 
- widać, ale powiem ci, że chyba lepiej wyglądałaś 
- dzięki - podziękowałam ironicznie
- sory, nie chodziło mi o to, że jesteś teraz brzydsza, tak ogólnie o dyspozycji fizycznej mówiłam
- wiem, nie tłumacz się 
- to Diego i Thomas?
- jestem trochę w szoku, że poznajesz
- ich tak, ale tego psiaka nie pamiętam 
- to Astor. Parę tygodni po zrobieniu tego zdjęcia zdechł 
- przepraszam, nie chciałam, żeby zrobiło ci się przykro - chyba posmutniałam, chociaż nie było to celowe - chłopcy się z tobą kontaktowali?
- w sensie że Czkawka? 
- tak i Śledzik, są z tobą w grupie na zajęciach. Macie przygotować projekt 
- to nie, to znaczy gadałam z Czkawką, ale nic nie mówił 
- nie dogadujesz się z Ingermanem 
- nie da się ukryć 
- ale on jest całkiem miły. Co ty odwaliłaś? 
- nic, nieważne. To moja sprawa 
- okradałaś go? - spojrzałam na nią podejrzliwie. Nikt w szkole miał o tym nie wiedzieć. Tak ustaliła policja z rodzicami Śledzika - wiem że jest bogaty, a ty potrzebujesz kasy, ale jeśli tak to przegiełaś 
- dobra daj spokój, akurat ty to nie masz prawa prawić mi kazań
- zrobiłaś to? 
- nie miałam wyboru, żebym miała to bym tego nie zrobiła, nie jestem aż tak głupia, wiesz?
- ktoś cię zmusił
- nie da się ukryć, jak masz zlecenie to...
- musisz je wykonać 
- dokładnie - zapadła chwilowa cisza, było nieco niezręcznie 
- czyli dlatego tego nie polecasz? 
- a ty byś polecała walkę o życie i o wolność 
- niekoniecznie 
- no właśnie. Co to za projekt na polski? 
- trzeba napisać pracę, zrobić prezentacje, jakiś plakat i ulotki 
- sporo pracy 
- dlatego mamy aż dwa tygodnie 
- a ile tych ulotek? 
- sporo, bo mamy rozkręcić jakąś kampanię reklamową, oczywiście w szkole, a potem będzie jakieś głosowanie i jak jakaś grupa wygra to jej projekt będziemy realizować już tak naprawdę 
- a o czym to ma być?
- o czym chcecie. Mamy zauważyć jakiś problem i przygotować tak jakby program pomocy
- dlaczego robimy to na polskim?
- bo nasza pani lubi się angażować, poza tym nie narzekaj, przynajmniej masz szansę poprawić oceny
- czy naprawdę każdy już wie, że mogę z tego nie zdać? - zapytałam, choć sama nie wiedziałam kogo 
- no wiesz, nawet ja zdążyłam się zorientować, że dostajesz jedynkę za jedynką
- super. Gratuluję spostrzegawczości
- nie wkurzaj się na mnie, to nie moja wina 
- wiem, sory
- nie ma problemu. Pomóc ci jakoś? 
- wybacz, ale nie łapie 
- no nadrobić materiał, powtórzyć coś
- nie dzięki 
- na pewno? Opuszczasz dużo zajęć, a materiał nie jest łatwy 
- Heathera, poradzę sobie 
- Astrid, ja nie twierdzę, że sobie nie poradzisz, ale...
- ale co? 
- widzę, że masz jakiś problem, chcę ci chociaż trochę pomóc 
- wystarczy tego - wstałam i zaczęłam zmierzać w kierunku drzwi 
- wyrzucisz mnie?
- nie, sama stąd wyjdziesz 
- As - podeszła do mnie, zareagowałam dość gwałtownie, nie chciałam, żeby mnie dotykała 
- zostaw - ostrzegam ją
- As, ja nic nie zrobiłam - zbliżyła dłoń do mojego ramienia 
- Heathera, nie dotykaj mnie - zrobiłam przed nią unik i znów byłam obok fotela 
- co się stało? 
- powinnaś już iść
- Astrid, nie wyjdę stąd. Chcę wiedzieć, co się stało. Możesz mi to wytłumaczyć? 
- mogę, ale nie muszę. Wyjdź stąd 
- As 
- Heathera, zostaw mnie w spokoju - krzyknęłam, nie chciałam tego robić, ale się zdenerwowałam. Generał wszedł do pokoju i złapał mnie za ramię 
- As, wszystko dobrze? - nie spojrzałam na generała, tylko szybko uciekłam do kuchni. Doznawałam właśnie kolejnego ataku i nie chciałam, by ktokolwiek widział mnie w tej sytuacji - As - zawołał, ale nie zareagowałam 

Perspektywa Heather 
- to ja już pójdę 
- co jej zrobiłaś? - chciałam otworzyć drzwi, bo się przestraszyłam, ale były zamknięte 
- nic jej nie zrobiłam
- a co chciałaś zrobić? 
- uspokoić ją, nie wiem wsparcia udzielić. Naprawdę nic złego nie zrobiłam 
- jeśli Astrid powie coś innego, to pożałujesz, a teraz do widzenia - wyszłam z domu. Nie wiedziałam, co myśleć. Przestraszył mnie ten facet, ale mimo wszystko bardziej bałam się o Astrid, zmartwiła mnie jej reakcja, szczególnie, że było widać, że nad tym nie panuje. Nie zostaje mi nic innego jak poczekać do jutra na rozwiązanie tej sprawy.

2 komentarze:

Komentujcie śmiało, odpisuję zawsze i na wszystko. Jestem otwarta na wszystkie propozycje, które mogą pomóc poprawić, rozwinąć i ulepszyć to opowiadanie.

Translate