Archiwum bloga

sobota, 11 kwietnia 2020

Rozdział CX

Perspektywa Czkawki
Poszedłem trochę posprzątać w kuchni i w korytarzu, bo wszędzie była krew. Nie wiem czy As tego nie widziała, czy była tak zmęczona, że to pominęła. Nie pozwoliłbym jej sprzątać, ale w sumie zwykle widzi takie rzeczy. Zmywałem ostatnią kafelkę i weszła moja mama
- cześć synku
- cześć mamuś 
- nie podlizuj się, wiem że uciekłeś z lekcji 
- pokłóciłem się ze Śledzikiem 
- przykro mi - zostałem przytulony 
- jesteś na mnie zła?
- nie jestem. Już wysłałam nawet usprawiedliwienie 
- dziękuję. As u nas jest 
- co? 
- to jeszcze dłuższa historia, może zostać? 
- może, jak dowiem się co się stało i jej opiekun będzie o tym wiedział. Gdzie ona jest? 
- śpi 
- jak to śpi? Jest środek dnia - wyjaśniłem mamie po krótce co się wydarzyło, ominąłem część o tej ranie i wymiotach
- nie mów nikomu że piła
- Czkawka, ona może teraz potrzebować pomocy. Pomyślałeś co będzie jak znów się uzależni
- mamo, ale 
- dobrze nie powiem, ale będziemy ją obserwować. Jeśli to się powtórzy to od razu zadzwonię do odpowiednich ludzi 
- dobrze, niech będzie. Pójdę odrobić lekcje - dostałam całusa w czoło i pobiegłem na górę 

Perspektywa Valki 
Czy ona może przeżyć dzień bez wpadania w kłopoty. Zjadłam zupę i zaczęłam przygotowywać drugie danie. Będzie kurczak w sosie z saszetki. Właśnie miałam wyrzucić opakowanie ale przeżyłam szok, gdy otworzyłam śmietnik. Wyjęłam jedną z masy zakrwawionych chusteczek i poszłam na górę do pokoju syna. 
- co to jest? - zapytałam nie unosząc głosu
- to nie moje
- domyślam się kogo 
- nie przejdzie, że się skaleczyła 
- pół kosza zajmują zakrwawione chusteczki Czkawka 
- Może z nią o tym pogadaj, dobrze byłoby się dowiedzieć jak to wygląda z jej strony
- od czego jest ta rana? - mój syn nie odpowiadał - to nóż, szkło, czy inny ostry element? 
- szkło - wyszłam z pokoju - mamo nie budź jej jeszcze - Czkawka próbował mnie powstrzymać przed rozmową w emocjach - była bardzo zmęczona 
- nie mogę Czkawka, masz numer do tego generała? 
- nie 
- no właśnie, a trzeba do niego zadzwonić - weszłam do pokoju gościnnego. Dziewczyna spała bardzo spokojnie, jednak gdy drzwi skrzypnęły nerwowo odwróciła się w moją stronę - przepraszam, nie chciałam cię tak gwałtownie wybudzić 
- nic nie szkodzi, to raczej ja przepraszam, że znowu tu jestem
- za to nie musisz przepraszać, jesteś tu mile widziana 
- dziękuję
- Czkawka streścił mi mniej więcej co się wydarzyło, ale nie chce mi zdradzić skąd ta rana 
- jeden z tych chłopaków rozbił butelkę i 
- rozumiem. Jak się czujesz? 
- on pani powiedział, że ja... Że ja piłam 
- powiedział, ale miło że się przyznajesz 
- wiem, że nie powinnam, ale nie chciałam żeby Czkawka pił to paskudztwo, to mogło być wszystko
- no właśnie, co by było gdyby to nie była wódka?
- raczej nie była, to samogon jeśli już 
- odpowiesz na pytanie?
- nie najgorzej, chociaż trochę boli mnie głowa
- a ręka nie?
- niespecjalnie - Astrid uciekała ode mnie wzrokiem, choć czasem sama na sekundę kierowała na mnie swoje spojrzenie, chyba było jej wstyd, na pewno była niespokojna 
- pokażesz mi? 
- po co? Czkawka dobrze opatrzył - pokazała mi obwiązane przedramię 
- a jak to ramię? 
- jest lepiej - mocno posmutniała 
- a noga? 
- z kolanem już w porządku 
- koniec pytań o zdrowie, dasz mi numer do generała czy sama zadzwonisz? 
- muszę, prawda? 
- nie masz wyjścia 
- to zaraz zadzwonię 
- i powiesz mu wszystko? - zawahała się - daj mi ten numer
- niech mu pani nie mówi o tym alkoholu, proszę
- Astrid, on musi o tym wiedzieć 
- błagam, to się naprawdę nigdy więcej nie powtórzy. Nie planowałam tego 
- możemy pójść na ugodę 
- zrobię wszystko, tylko niech pani mu o tym nie mówi
- o, to dobrze, że wszystko. Pójdziemy jutro odwiedzić twoją mamę - zadrżała na te słowa - mam wolne, więc czasu będzie dużo 
- mam szkołę - zasugerowała nieśmiało, widziałam że ledwo wydusiła z siebie te słowa 
- zadzwonię do twojej wychowawczyni, jestem pewna, że cię puści - As wstała z łóżka, wyciagnęła kartkę z plecaka i zapisała coś na niej. Potem wciąż w milczeniu podała mi kartkę i zaczęła zmierzać w stronę wyjścia. Na kartce widniał napis: dziękuję, idę na odwyk. Był również numer telefonu. Odwróciłam się w stronę drzwi, ale dziewczyny już tam nie było - Astrid - zawołałam trochę bez celu, bo wiedziałam że i tak mi nie odpowie. Znów odebrało jej głos i po prostu przestała się odzywać. Naszczęście dogoniłam ją na schodach, nie szła zbyt szybko, widocznie szok w jakim była jej na to nie pozwalał - pójdziemy do niej i nikt się nie dowie o tej dzisiejszej sytuacji 
- nie - była bardzo stanowcza, mimo że jej głos nieco drżał 
- to nie było pytanie 
- nie pójdę do niej 
- rozmawiałam o tym z generałem 
- super, dużo jeszcze ustaliliście za moimi plecami - była zdenerwowana - przepraszam panią, nie tak miało to brzmieć - zreflektowała się, choć nie musiała, jej złość w tym momencie w ogóle mi nie przeszkadzała
- dowiedziałam się jak taka wizyta z jego znajomościami może wyglądać. Mama cię nie zobaczy, a ty będziesz mogła na nią spojrzeć 
- nie chcę 
- spróbuj chociaż 
- nie pójdę tam 
- nie sama. Możesz wziąć kogo chcesz, to nie muszę być ja, ja cię po prostu zawiozę 
- nie - nie dawała za wygraną
- As i tak tam pójdziemy 
- nie zmusi mnie pani 
- nie będę musiała, jeśli do niej nie pójdziesz to generał nie przyłoży palca do twojego powrotu do domu - odwróciła ode mnie twarz - wiem że takie macie plany, dwa tygodnie, kurator i znów będziesz mieszkać z ojcem, zawsze tak działacie. Nie pochwalam tego, szczególnie wiedząc, że wasze relacje nie są zdrowe, ale wiem, że nikt cię nie przekona i jedyne czego chcę to twojej pewności, że zawsze możesz tu przyjść i o wszystkim opowiedzieć 
- chcę pani przez to powiedzieć, że nie mam wyjścia 
- nie bardzo
- jeżeli już muszę to właśnie pójdę sama i pani ze mną nie wejdzie 
- jeśli tak wolisz
- tak wolę. Mogłabym wyjść do ogrodu i się przewietrzyć
- jasne, tylko załóż kurtkę, bo jest dość chłodno

Perspektywa Astrid
Pani Valka ewidentnie kocha ogrodnictwo, mimo że to nie pora roku, w której wszystko kwitnie to jest naprawdę pięknie. Na szczęście alkohol dość szybko wywietrzał, więc czułam się normalnie. Byłam jednak tak zdenerwowana, że chodziłam w kółko i w kółko. W końcu usiadłam na ogrodowym krześle i zaczęłam poważną rozmowę
- przecież nie będzie tak źle. Zamkniesz oczy i tam wejdziesz i będzie po sprawie. Tylko co jeśli oni kłamią, co jeśli ona mnie dotknie - to już było za dużo, wstałam i znów zaczęłam się szwendać - ona nie może, na pewno nie może. Ja nie chcę, jak powiem że nie chcę, to zrozumieją? - oddychałam coraz szybciej - na pewno będzie dużo strażników, przecież jest niebezpieczna, a jeśli oni twierdzą że nie jest? - brzuch zaczął mnie tak mocno boleć, że kucnęłam i próbowałam się uspokoić

Perspektywa Czkawki
- teraz się nie wywiniesz - postanowiłem dłużej się nie ukrywać. Astrid bardzo się wystraszyła - jednak gadasz do siebie - zażartowałem
- nie wkurzaj mnie - weszła do domu
- daj spokój, to nic złego, stresujesz się i tyle
- nieprawda, nic nie rozumiesz
- czytałem akta
- aha, czyli teraz będziesz kontrolował to co mówię? Kto ci je dał
- chciałem tylko powiedzieć, że wiem, co ci zrobiła
- mylisz się Czkawka, bardzo się mylisz. Nic nie wiesz, rozumiesz? Nie masz pojęcia, co mi zrobiła. I nie stresuję się, po prostu bardzo się boję okej, boję się. Nie chcę tam iść, nie chcę tłumaczyć się ludziom, dlaczego nie przychodziłam, nie chcę jej widzieć na oczy, a już na pewno nie chcę, żeby ona wyszła na wolność, jasne?
- oczywiście - wtrąciłem nieśmiało
- zadowolony jesteś? Pewnie bardzo, nie?
- zaraz z czego niby?
- przyznałam ci się że się boję i wiesz co, to kłamstwo, bo jestem przerażona - chciałem objąć dziewczynę i trochę ją pocieszyć i uspokoić, ale zareagowała bardzo gwałtownie - nie dotykaj mnie
- As, mogę teraz ja coś powiedzieć? - położyłem jej dłoń na ramieniu
- zostaw mnie
- ale Astrid
- chcę być sama, zapomnij o tym co słyszałeś i nie podsłuchuj mnie, bo to się może źle skończyć - brzmiała tak jakby była na mnie zła, a przecież jeszcze parę godzin temu zachowywała się jak naprawdę dobra przyjaciółka. Nie wziąłem tego do siebie, bo wiem że włada nią teraz strach. Poszedłem do kuchni i pomogłem mamie dokończyć obiad 
- pójść po nią? 
- zapukaj i powiedz, że jest gotowe, jak nie będzie chciała przyjść to nie będziemy na nią naciskać, to nieodpowiedni moment na zmuszanie jej do jedzenia - wykonałem polecenie, wróciłem i zjadłem ze smakiem obiad. Telefon domowy zaczął dzwonić i mama poszła odebrać 
- tak słucham 
tak, jest u mnie, właśnie miałam do pana zadzwonić
niezbyt dobrze to odebrała 
jest w pokoju, nie zeszła na obiad 
dobrze postaram się ją namówić - słyszałem tylko wypowiedzi mamy, ale wiedziałem, kto do nas dzwoni, zastanowiło mnie skąd generał ma nasz numer telefonu - nie musi pan przyjeżdżać, Astrid jest bezpieczna i może tu zostać 
Spokojnie, zadbam o nią
Nie sądzę, że to dobry pomysł 
Powiedziała, że chce sama 
Tak, porozmawiam z nią jeszcze
Do widzenia - mama odłożyła słuchawkę. Usłyszeliśmy niezbyt subtelne zamknięcie drzwi i oboje pobiegliśmy na górę.

2 komentarze:

Komentujcie śmiało, odpisuję zawsze i na wszystko. Jestem otwarta na wszystkie propozycje, które mogą pomóc poprawić, rozwinąć i ulepszyć to opowiadanie.

Translate