Archiwum bloga

czwartek, 30 kwietnia 2020

Rozdział CXI

- Astrid, słoneczko, co się dzieje? - moja mama próbowała nawiązać kontakt z dziewczyną, która  zamkneła się w toalecie - As, wszystko będzie w porządku. Obiecuję ci, że nikt cię tam nie skrzywdzi. Jeśli porozmawiasz ze mną o swoich obawach, będzie mi łatwiej ci pomóc 
- zo zos cholera, zostawcie mnie - dziewczyna nie przeklęła by jej wypowiedź była groźniejsza, po prostu zdenerwowała się, bo nie dała rady się wysłowić
- Astrid nie powinnaś być sama. Pozwól sobie pomóc 
- nie nie nie nie chcę, nie nie nie po nie potrzebuje 
- od kiedy to Astrid się jąka? - zostałem uwzględniony w rozmowie 
- nie wiem od kiedy, ale zdarza jej się. Szczególnie w dużym stresie - szeptaliśmy chwilę, ale wpadłem na pomysł - As, a może chcesz pogadać z Diego? 
- Czkawka - zostałem tak jakby skarcony przez mamę
- lepiej chyba, żeby porozmawiała z nim niż żeby nic nie mówiła 
- masz rację 
- słyszysz As? Zadzwonić do niego? 
- jest zajęty
- myślę, że znajdzie trochę czasu. Spróbuje, okej? - wyciągnąłem telefon i wybrałem numer. Było słychać cichy sygnał. Nie wiem, czy minęła sekunda, As wyszła z łazienki, zabrała mi telefon i się rozłączyła
- nie dzwoń do niego
- dlaczego? Przecież jest twoim przyjacielem 
- bo jak mówiłam jest zajęty - nieco uniosła głos 
- dobrze spokojnie. Chodźmy na dół. Zrobię nam herbaty
- nie chcę, dziękuję
- As 
- pójdę do domu
- dokąd? - mama położyła dłoń na ramieniu blondynki
- niech pani mnie nie dotyka - Astrid właściwie grzecznie zwróciła uwagę odsuwając się krok do tyłu 
- Astrid, dziecko, wyglądasz na wyczerpaną, nie puszczę cię nigdzie 
- w takim razie pójdę się położyć 
- w porządku - resztę wieczoru spędziłem w towarzystwie mamy, a potem położyłem się spać. 

Perspektywa Astrid
Obudziłam się, wypiłam leki i spowrotem położyłam się do łóżka. Byłam zmęczona, koszmary nie pozwalały mi spać. Spojrzałam na zegarek, była siódma. Usłyszałam szmery za drzwiami, to pewnie Czkawka. Lekcje zaczynają się o ósmej. Chłopak zszedł po schodach, a na górze było słychać głośniejszy szmer, to pani Valka, właśnie weszła do łazienki. Nuciła pod nosem jakąś znajomo brzmiącą melodie, ale nie udało mi się rozszyfrować co to było. Szum wody z prysznica nie okazał się pomocny. Postanowiłam się ubrać. Dobrze, że noszę w plecaku ubranie na zmianę, bo te pokrwawione średnio nadaje się na odwiedziny w więzieniu. Wyszłam z pokoju i zajrzałam do Czkawki, nie było go w pokoju, więc poszłam na dół. Chłopak jadł śniadanie. Obserwowałam go chwilę w ukryciu. Nie wydawał się podejrzany, po prostu siedział i jadł. Uspokoiło mnie to, taka kontrola co jakiś czas jest potrzebna, szczególnie teraz gdy wszystko odbywa się w strasznym chaosie. Musiałam wyjść z ukrycia, bo dopadł mnie kaszel, więc Czkawka od razu się zorientował, że jestem dość blisko
- cześć - przywitałam go właściwie praktycznie pełna życia, wyszło trochę podejrzanie, ale on ucieszył się na mój widok, więc zapewne tego nie zauważył
- co robiłaś za tą ścianą? - jednak wiedział, że go obserwuje, czułam się głupio
- a nic, szłam tylko 
- jasne - przeciągnął to słowo - nie musisz udawać. Kontrolujesz mnie? 
- nie, przepraszam. To chyba z nerwów. Właściwie to przyszłam, bo...
- bo? - próbował przyspieszyć, bo się wahałam
- chciałam cię o coś zapytać
- to pytaj, słucham cię
- co było napisane na tym zdjęciu? 
- że cię przeprasza, kocha i na ciebie czeka. Dlaczego o to pytasz? Myślałem że nie chcesz tego wiedzieć 
- bo nie chciałam, ale też nie chcę dać się omotać
- myślisz, że to kłamstwo? 
- jak wszystko w moim życiu
- nie mów tak 
- kiedy to prawda. Jednego dnia wszyscy niby chcą mi pomóc? Błagam cię, jeszcze nie wiem, kto i co chce na tym zyskać, ale uwierz mi, że tak jest 
- a co jeśli ona naprawdę się zmieniała? 
- chyba trochę za późno, wiesz? Ta wizyta nic nie zmienia. To czy ją kocham też nie ma znaczenia. Tym bardziej to czy ona coś czuje, ani czy się zresocjaliwowała. Nie wiem, naprawdę nie wiem dlaczego tak jest, ale ojcu nie boję się wybaczyć, może to złe słowo. Po prostu nie boję się dalej z nim mieszkać. Dobrze wiesz, że gdybym tylko chciała to on by mnie nie tknął 
- dlaczego ty chcesz do niego wrócić?
- generał twierdzi, że przestał pić. Poza tym ja chcę w miarę normalnie żyć. Wiem, że normalność to pojęcie względne. Nie chcę całego życia spędzić kątem u kogoś. Sam wiesz, że długo to ja nie pożyję
- nie mów tak 
- Czkawka, lekarze dają mi parę lat. To, że teraz jestem niby zdrowa, nie daje żadnej gwarancji na dłuższe życie. Taka jest prawda i ja to wiem, muszę z tym żyć 
- zobaczysz się z nią? 
- twoja mama nie dała mi wyboru. Nie dadzą ojcu kuratora, jeśli wyda się, że piłam, a taki był warunek 
- rozumiem - chłopak patrzył na mnie mądrym wzrokiem, po czym czule mnie przytulił - dasz sobie radę. A jak wrócisz, to ogarniemy polski
- serio? - zapytałam nie wierząc trochę, że to powiedział, wątpię bym była na siłach
- serio, nie chcę, żebyś za dużo myślała o tym, co tam się wydarzyło
- może masz rację. Dzięki
- nie masz za co
- mam, szczególnie, że przeze mnie spóźnisz się do szkoły 
- nie spóźnię się. Podwieziecie mnie 
- no to chyba że. W takim razie nie dziękuję 
- ej
- żartuję 
- zjedz coś może - zaproponował
- sory, ale ściska mi żołądek, nie ma szans, że cokolwiek przełknę 
- w sumie rozumiem - mama chłopaka zeszła na dół
- ja też rozumiem mała, ale przynajmniej wypij herbatę. Potem zjemy coś na mieście. Gotowy jesteś synku? 
- tak, muszę tylko skoczyć po plecak
- to leć, będziemy się zbierać - zielonooki pobiegł na górę 

Wysadziliśmy Czkawkę po drodze i zatrzymaliśmy się pod tym okropnym budynkiem. 
- to nie jest kara Astrid 
- nagroda też nie 
- nie bądź na mnie zła 
- nie jestem 
- a możesz na mnie spojrzeć? - faktycznie cały czas siedziałam wpatrzona w świat za szybą - As - położyła mi rękę na kolanie, wysiadłam nerwowo z samochodu
- załatwmy to jak najszybciej - kobieta westchnęła głośno 
- jak chcesz - spojrzałam na budynek ośrodka w którym była mama Diego, zresztą on sam na pewno też - idziemy?
- tak - weszliśmy do środka, wylegitymowali nas i zaprosili do jakiegoś pomieszczenia - i co teraz? 
- pewnie zaraz ktoś przyjdzie. 

2 komentarze:

  1. Kiedy coś napiszesz? Wiem że są wakacje i może dołożyć się brak weny ale bardzo wyczekuje na rozdział. Proszę nie zawieszaj czegoś co pisałaś parę lat... 🙏🙏🙏

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zawieszam, spokojnie. Trudno mi się pisze, bo mam teraz na głowie rekrutacje na studia. W dodatku mam zaczętych kilka one-shotów i żadnego nie mogę skończyć, ale masz rację, trzeba wrócić do głównego opowiadania. Mam nadzieję, że jeszcze chwilę jesteś w stanie poczekać. 😊

      Usuń

Komentujcie śmiało, odpisuję zawsze i na wszystko. Jestem otwarta na wszystkie propozycje, które mogą pomóc poprawić, rozwinąć i ulepszyć to opowiadanie.

Translate